Bardzo rzadko coś mi się śni. Jeszcze rzadziej te sny pamiętam. Tym razem zapamiętałam.
Byłam na show u Oprah Winfrey. Jako gość byłam. Jak tylko usiadłam, po burzy oklasków towarzyszących mojemu wejściu na scenę, Oprah zapytała: What is your story? Tell me your story. Patrząc jej głęboko w oczy, odpowiedziałam I am. Zapadła długa, wcale nie niezręczna cisza. Jakby wielka Oprah szukała odpowiedzi… (a może zastanawiała się, co teraz zrobimy z czasem antenowym, skoro mam na rozmowę 20 minut, a ona zrobiła to w 2 sekundy). W końcu Oprah przemówiła, tym razem po polsku (w śnie jest przecież wszystko możliwe): To jest najkrócej i jednocześnie najdłużej opowiedziana historia, jaką usłyszałam w moim programie. Kurtyna.
Czy coś dalej było w tym śnie, nie pamiętam, w każdym razie obudziłam się w środku nocy… i piszę.
I am. Jestem. Najkrótsza, najdłuższa, historia.
Nasza jedyna najkrótsza, najdłuższa historia jest właśnie ta: jestem. To jest to, że istniejemy. Jesteśmy. I nie ma innych historii. Wszystko inne to wytwory wyobraźni, umysłu. Wszystkie te smaczne, kolorowe opowieści o tym, co robiliśmy, gdzie byliśmy, gdzie mieszkaliśmy, kształciliśmy się, dokąd podróżowaliśmy… to historie, które nie dzieją się w jestem, w tych historiach nie ma I am. Są słowa, daty, mniej lub bardziej dokładne obrazy, miejsca, jednak nie ma już w nich nas. I am dzieje się teraz, kiedy piszę ten tekst i dzieje się wtedy, kiedy ty czytasz ten tekst.
I naprawdę jest to najkrótsza i jednocześnie najdłuższa historia. Ta historia nie ma czasu, jest nieliniowa. Całe nasze życie, tutaj, wcześniej gdzieś indziej, a może i tutaj, a także później gdzieś indziej, a może i tutaj, to ciągłość istnienia, istnienie istnienia (jakkolwiek dziwnie to brzmi), to I am, jestem jedno po drugim – momenty (choć nawet nie momenty, bo moment jest już z tego fizycznego wymiaru i jest jakby zdefiniowaną jednostką czasu). To bycie i nic więcej, jedno l am przemieniające się w kolejne i następne, i jeszcze kolejne. Istnienie niczym nie ograniczone, nie ubrane w żadne słowa i czasoprzestrzeń. W jestem nie ma nic i jest wszystko. Jesteśmy my – wszyscy razem, kolektywna świadomość i jest każdy z osobna. Dlatego też na głębokim poziomie świadomości, istnienia, przeżywania życia duszy, jest tylko I am/jestem. Tyle i aż tyle.
Historie i opowieści są natomiast zabawkami w świecie matrixu. Lubujemy się w nich, cyzelujemy słowa i historie, by były jeszcze ciekawsze. A prawda jest taka, że nie ma nic bardziej absolutnego i wycyzelowanego jak jestem. Bo to jest wszystkim i niczym jednocześnie. Jest mną, tobą, sobą, jednością, i czymś niezdefiniowanym. I żadna ziemska opowieść i historia tego nie opisze.
Co nie oznacza, że chodząc stopami po tej fizycznej rzeczywistości, nie mamy snuć swoich historii i opowieści, marzyć i śnić. Choćby we śnie u Oprah… Chodzi o to, by mieć świadomość tego, co jest ponad, głębiej i wszędzie.
A teraz, zatrzymaj się. Zamknij oczy. Weź głęboki oddech i poczuj swoje I am, poczuj swoje jestem. To jest twoja prawdziwa historia. Ona się rozpływa, rozprzestrzenia, jest wszędzie, ponad słowami, melodią, obrazami. To przestrzeń istnienia, wolność molekuł. To istnienie, to bycie. Miękkość, subtelność, delikatność… łagodność… cisza, wolność od wszystkiego…
Kiedykolwiek dzieje się coś w twoim życiu, szczególnie gdy dzieją się tzw. negatywne rzeczy i zaczynasz pisać swoją ziemską historię, scenariusz, który być może będziesz potem opowiadać miesiącami, latami – zapytany lub nie – zanim zaczniesz ją pisać i wchodzić w nią emocjonalnie, spróbuj i zatrzymaj się, weź głęboki oddech i poczuj swoje jestem. Bądź w tym. I am. Być może po kilku takich zatrzymaniach w I am nie będziesz już pisać swojej historii. Bo wystarczy, że będziesz.
A wracając do Oprah… to i tak chętnie opowiem jej swoją ziemską historię. W wersji dłuższej. I nie tylko we śnie 😉 I będzie to prawdziwa opowieść z datami, miejscami, wydarzeniami, taka, jakie lubimy tutaj, w tym fizycznym, ziemskim świecie.
Jestem. I am. Dobranoc.
Comments