Miałam wizję. Wizja była tak rzeczywista, że właściwie mogę powiedzieć, iż wszystko działo się naprawdę. Złoty pył, molekuły, cząsteczki, błyszcząca, jakby słoneczna energia tańczyła przed moimi oczami. Widziałam, jak złoty pył rusza się w rytm muzyki, którą tylko ja słyszałam. Złote drobinki rozpadały się i łączyły, skakały, płynęły, falowały, uśmiechały się… Widziałam w ich ruchu radość, lekkość i obfitość życia. To było wibrujące, tętniące do głębi życie, nieskończone i nieograniczone (bo żadnego końca nie czułam). Zobaczyłam to, czym jesteśmy. Poczułam to życie. To życie tętniło w każdej komórce mojego ciała. Bo choć była to wizja, taka aya-wizja… taniec złotego pyłu czułam także w ciele, bardzo fizycznie. Gdy tak zatapiałam się jak zaczarowana w tym złotym tańcu, w przestrzeni energetycznej i fizycznej, obserwując zabawę złotego pyłu, ten piękny spektakl odgrywany przed moimi oczami, nagle, nie wiadomo skąd, pojawiło się moje Ego. Miało postać fizyczną i nie miało nic z radości i lekkości złotego pyłu.
Ego było nieruchome, patrzyło dość tępym (chyba też krytycznym?) wzrokiem na zabawę złotego pyłu. Ego pilnowało, by zaspokojone zostały potrzeby, żądania, projekcie umysłu w świecie rzeczywistym, Ego produkowało spostrzeżenia i kontrolowało. Ego nie było zadowolone z tańca lekkości życia.
Obrazy rozgrywały się we mnie równocześnie. Tańczyłam ze złotym pyłem i byłam tym nieruchomym Ego, które co rusz wychylało się z mojej wizji, aby zobaczyć, co dzieje się na zewnątrz, kto nas widzi, co myśli, co robi, czy jeszcze długo tak będzie. Zaczynało do mnie docierać, że jestem tym wszystkim w każdym momencie.
A złoty pył wibrował, ciało nie było w stanie wytrzymać w bezruchu. A Ego decydowało, czy pozwolić temu płynąć, a może tupnąć nóżką i zatrzymać, pokazać prawdziwe oblicze, zaspokoić inne żądania, wyprzeć i unicestwić radosne życzenia i lekkość życia w tańcu. Ego nie było w stanie zjednoczyć się z wizją. Było trochę jak kapryśne dziecko, któremu wymyka się spod kontroli zabawa z kolegami (bo koledzy znaleźli inne zabawki).
Ego nie potrafiło przyjąć wizji, nie potrafiło zaakceptować lekkości tańca, wibracji złota, radości i obfitości istnienia, tej prawie nie do wytrzymania intensywności życia… I nie potrafiło zharmonizować tego z rzeczywistym życiem, z tym, czym się zajmuje – z zaspokojeniem funkcji poznawczych i intelektualnych. Bowiem to co się działo, było ponad umysł, to było niebiańskie, kosmiczne, a jednak odczuwalne na poziomie świadomości, na poziomie ciała i także na poziomie fizycznego świata. Ten taniec dział się naprawdę.
Zobaczyłam wyraźnie, jak często dzieje się w nas rozdzielenie i separacja, jak wiele razy nie wybieramy złotego pyłu… tańca życia, radosnego, lekkiego, wibrującego, złotego… a jak wiele razy poddajemy się zaspokojeniu żądań Ego, oddajemy mu kontrolę, wypierając naszą prawdę i lekkość, którymi jesteśmy, tworzymy ciężar istnienia, tworzymy walkę, dajemy ponieść się żądaniom Ego, z jednej strony wynosząc Ego i gloryfikując je, z drugiej zadeptując je (i przydeptując siebie), gdy przestaje nam się podobać, gdy coś uwiera. Nie potrafimy inaczej, nie potrafimy zaprosić Ego do tańca, bo przecież Ego nie umie tańczyć, stoi nieruchomo i kontroluje sytuację.
Ego z kolei staje się jeszcze bardziej Ego i jeszcze bardziej ucieka od lekkości i radości, nadając ciężar ciału, życiu, wszystkiemu. Choć czasem lubimy, gdy Ego przewodzi życiem, to często jest nam z tym niewygodnie i nas uwiera, a gdy uwiera, nie wiemy, co zrobić, więc zadeptujemy, bo tylko tak potrafimy. Dlatego Ego bywa zadeptane, smutne, skulone. A przecież Ego to też my. To wszystko my, jedność, wolna od rozdzielenia i separacji.
Ego to narzędzie. Nie oddzielaj go. To narzędzie dla ducha. – Ram Dass
Zdania swobodnie płynęły, obrazy się przesuwały, moja wizja trwała… Pył nie przestawał wirować swojego tańca. I wtedy stało się coś niesamowitego: złoty pył zaprosił Ego do tańca. Otulił, rozpromienił, rzucił drobinki na tę fizyczną, skuloną postać i tańczył dookoła niej. Ego nadal stało nieporuszone, nie wiedziało, co się dzieje. Do tej pory nie było zapraszane do tańca. Albo samo wyrywało się do dyrygowania życiem albo było wypierane, zrzucane do podziemi. A tu takie zaproszenie. Trwało to jakiś czas, aż w końcu zobaczyłam piękny obraz: Ego uśmiechnęło się, rozpromieniło się, połączyło się w tańcu ze złotym pyłem i zatańczyło taniec życia. Ego stało się lekkie, radosne, stało się obfitością życia. Ego stało się jednością z moim ciałem, z energią, przestrzenią, świadomością. Obserwowałam najpiękniejszy złoty taniec życia.
Jakkolwiek ktoś powie eee tam, wizja i tyle, ludzie mają tyle różnych wizji. Rzecz w tym, że ta aya-wizja pokazała mi coś bardzo ważnego. Ta wizja była kluczem do życia w jedności ze wszystkim, czym jesteśmy, bez rozdzielenia. Otóż z Ego trzeba zatańczyć życie. Zatańczyć taniec życia. Zabawić się, cieszyć się, śmiać się, rzucać złotym pyłem, być energią lekkości i zabawy. Ego jest częścią nas. Chodzi o to, by tańczyło z nami synchroniczny taniec życia. Ego może nas wspierać i wcale nie przeszkadzać, może stać się częścią nas, zharmonizować się z nami. Najważniejsze, że to my prowadzimy ten taniec, nie Ego. To my mówimy, jakie kroki i kiedy rzucamy złoty pył 😉
To my tworzymy harmonię siebie i złoty taniec życia. Zaprośmy do tego tańca wszystko, kim i czym jesteśmy. Nie wypierajmy niczego, bądźmy wszystkim. Poczujmy wibrujący pył w każdej komórce ciała. To intensywne i piękne doznanie. Zatańczcie ze swoim Ego. Poznajcie się i poczujcie jedność. Ukochajcie, porozmawiajcie, przetransformujcie w orgazmiczną, złotą energię życia.
Mojej wizji już nie ma, choć jeśli tylko ją przywołam, pojawia się na nowo. I wtedy zawsze widzę złoty tańczący pył. Wszystko tańczy, a ja się uśmiecham i mam poczucie absolutnej jedności, synchroniczności, harmonii… jak gdyby tak miało być zawsze i jak gdyby zawsze tak było. Zawsze.
Kommentare