Odwiedzając dziś Alicję w Krainie Czarów, a właściwie jej pomnik w Central Parku, przypomniała mi się rozmowa Alicji z Kotem-Dziwakiem.
– Czy nie mógłby mnie pan poinformować, którędy powinnam pójść? – mówiła dalej. – To zależy w dużej mierze od tego, dokąd pragnęłabyś zajść – odparł Kot-Dziwak. – Właściwie wszystko mi jedno. – W takim razie również wszystko jedno, którędy pójdziesz. – Chciałabym tylko dostać się dokądś – dodała Alicja w formie wyjaśnienia. – Ach, na pewno tam się dostaniesz, jeśli tylko będziesz szła dość długo. (Lewis Carroll, Alicja w Krainie Czarów)
Jakże aktualna i ponadczasowa rozmowa…
Dostać się (dojść) dokądś. Czy o to chodzi? Czy celem biegu, szarpaniny, udowadniania więcej jest dojście dokądś? Bo ilu z nas wie, dokąd chce dojść? I po co idzie? Nie mówiąc już o tym, że myślimy o celu „dokądś”, zapominając o tym, jak ważna w tym wszystkim jest sama droga.
Dziś moja droga do Alicji była poplątana, długa, ze zwrotami akcji, w słońcu, w chmurach, zagubieniu, lecz także spokojna, w jedności ze sobą i naturą, szczęśliwa. Doszłam dziś nie tylko „dokądś”. I nie był to tylko spacer do Alicji.
Nieistotne jest, czy jesteśmy Kotem, a może Dziwakiem lub Alicją, warto taką rozmowę przeprowadzić ze sobą. Nie raz.
留言