Joy is who you are and who you always have been… Od kilku dni płyną te słowa przez moje serce, przez moje ciało, przez całe moje istnienie. Jesteś radością i zawsze nią byłeś…
Dźwięczy we mnie muzyka gwiazd, nieba, wszechświata i czegoś ponad tę rzeczywistość, czego jeszcze nikt nie ubrał w słowa i nie ubierze… bo nie ma takich słów. Tańczy energia, tańczy złoty pył, wszystko wiruje, wibruje i staje się przestrzenią, rozpływa się w połączeniu ze wszystkim i ze wszystkimi. Staję się jednością, nie mam początku i końca, a intensywność odczuwania radości wykracza ponad wszystko, co byłam w stanie sobie wyobrazić. Ta radość jest nie do wytrzymania. Ta radość nie mieści się w ciele, ona jest wszędzie, rozprzestrzenia się na wszechświaty i galaktyki. Ta radość sprawia, że się śmieję i ta radość sprawia, że płaczę.
Nie jestem w stanie jej utrzymać w ciele. Już dłużej nie jestem w stanie.
Choć wiem, że był taki czas… kiedy ściskałam, tłumiłam, tłamsiłam, kurczyłam tę radość, bo było jej za dużo, zbyt intensywnie, bo była za bardzo widoczna… oceniałam siebie, cieszącą się z wszystkiego i z niczego, obawiałam się ocen innych, którzy patrzyli na mnie cieszącą się z wszystkiego i z niczego. Nie potrafiłam przyjąć intensywnej radości, którą jestem i chciałam dopasować się do świata wokół, który nie był w stanie przyjąć mojej intensywnej radości.
Jak wielu z was pozwala sobie na prawdziwą, intensywną radość? Kiedy ostatnio byliście jak dzieci, które cieszą się i wykrzykują radość? I kiedy śmialiście się ostatnio z niczego, ze wszystkiego, do siebie, głośno, cicho, z przerwami, bez przerwy, do utraty tchu…? A kiedy wydawało się, że już koniec tej radości, zaczynaliście śmiać się od nowa, i jeszcze raz, i jeszcze raz…?
Jak bardzo ulegamy tej rzeczywistości i jej zasadom, że ograniczamy naszą radość do zaledwie ułamka tego, czym jesteśmy? Nie pozwalamy sobie na odczuwanie tej intensywności radości, bo nie jesteśmy w stanie jej znieść, nie jest na to gotowe nasze ciało i nie jest w stanie znieść tej naszej intensywnej radości otoczenie.
Otrzymałam prawdziwy dar – doświadczyłam tak bardzo prawdziwie i głęboko, czym jest radość, ta czysta radość, którą jesteśmy. Właściwie to przypomniałam sobie, to co zawsze wiedziałam i odczuwałam, tylko gdzieś to schowałam. Śmiałam się i śmiałam, i śmiałam. Uśmiechało się całe moje ciało i istnienie. Intensywność odczuwania takiej radości jest nie do opisania. Chciałoby się skakać, krzyczeć, eksplodować, być jednocześnie wszędzie i zaprosić wszystkich wokół do bycia tą radością. Prawdziwa radość duszy i radość istnienia, nieskończonego istnienia jest totalnie czymś innym niż nauczyliśmy się w tej rzeczywistości. Ta radość jest życiem i otwartym sercem, wypływa z miłości, jest światłem, które otula uśmiechem każdą drogę. Ta radość wibruje w każdej komórce ciała i wibruje w przestrzeni. Sprawia, że słońce świeci dzień i noc. Daje lekkość i moc. Ta radość sprawia, że wszystko jest możliwe, a wszystko podąża przecież za radością.
A gdyby od teraz pozwolić sobie na tę intensywną radość? Jak by to było stać się radością? Być radosnym działaniem?
Bring joy to the moment whatever the moment seems to bring because joy is who you are and who you always have been. Wnieś radość w tę chwilę, która trwa, niezależnie od tego, co ta chwila może przynieść, ponieważ jesteś radością i zawsze byłeś.
I będziesz. Jesteś.
Śmiej się głośno, pozwól na to, że twoje ciało tego nie wytrzyma (bo nie wytrzyma), otulaj swoją radością innych, bądź jak dziecko, kładź się na śniegu, turlaj się po piasku, biegnij z otwartymi ramionami, patrz w słońce, przytulaj się do drzew, skacz, skacz wysoko i ciesz się, ciesz się życiem. Jak skończysz, zacznij jeszcze raz. Poczuj, jak płyną ci łzy z intensywności przeżywania radości. To jest esencja życia. Radość jest z miłości. I ma taką samą moc. Uśmiechaj się. Do siebie, do świata. Pozwól sobie na bycie innym, wygłupiaj się i śmiej się. Twoja prawdziwa natura, źródło, dusza tego chcą i tym są. Otwórz się na to. Nie udawaj, że jest inaczej. Przyjmij ten dar – radość, którą jesteś – i leć przez ten świat na skrzydłach istnienia.
Ach… 🙂
Piosenka prosto z nieba, kosmiczna, przy której dźwięczy moja dusza, moje istnienie otwiera się na radość i ciało się śmieje, śmieje się głośno, głośno, jeszcze głośniej, bez końca, śmieje się do łez, wiruje, wibruje, radość jest ponad, absolutna, totalna, nie do wytrzymania…
Comments